Nie wiem jak wy, ale z niecierpliwością wyczekiwałam tej krótkiej chwili wytchnienia od pracy i deszczu pełnych nieporozumień. Na chwile obecną pozostawiam, to bez komentarza, ale znając siebie nadejdzie kiedyś taki dzień i podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na ten poważny temat.
Dosyć już o smęceniu, nadszedł tydzień błogiego odpoczynku a w zasadzie dzisiaj,
to ostatni dzień. Dlatego korzystając z okazji piszę do Was co działo się u mnie przez ostatni czas.
Pod koniec kwietnia z K. i z parą przyjaciół wybraliśmy s
ię Koleją Dolnośląską do Polanicy Zdroju. Nie okazała się tak atrakcyjnym miejscem jak myśleliśmy.
Zwiedziliśmy najbardziej znane miejsca, wypiliśmy kawę i po obiedzie pojechaliśmy dalej do Kudowy Zdroju.
Migawki z Polanicy Zdrój
Oba miasta jak zapewne wiecie są sanatoryjne, ale zdecydowanie drugie miasteczko jest bardziej architektonicznie interesujące i tętniące życiem.
A tak prezentuje się Kudowa Zdrój…
Byliśmy w Kaplicy Czaszek, w Czermnej, w której niepozornie małym miejscu znajduje się około 3 tysięcy czaszek i kości ludzkich a pod podłogą kolejne ponad 20 tysięcy szczątków.
Jest to wspólny grobowiec ofiar wojen Śląskich z lat 1740-1742 i 1744-1745 a także chorób zakaźnych z XVIII wieku.
To jedyne takie miejsce w Polsce, gdzie w jednym miejscu spoczywa tyle ludzkich szczątków. Są jeszcze tylko dwa takie grobowce w Europie.
Miejsca te łączą sacrum i profanum, gdzie rodzi się wiele pytań i przemyśleń dotyczące przemijania.
Pogoda do zwiedzania była idealna, dobrze jest czasami choć na jeden dzień zmienić otoczenie i pobyć z pozytywnymi osobami, które ładują Twoje akumulatory.
A propos ładowania akumulatorów, czy kosztowaliście może kiedyś Czeskie, zielone piwo? Wygląda kosmicznie, ale niestety Wow na tym się kończy, bo w smaku niczym nie różni się od innych. Gdybyśmy jednak nie spróbowali, to byśmy nie wiedzieli 😛
Wczoraj wróciłam z Lubelszczyzny, gdzie znajduje się rodzinny dom mojego K. Tutaj pogoda również nas rozpieszczała. Choć wiosenny, letni deszcz też byłby mile widziany.
Codzienny poranny spacer po rosie wokół ogrodu z kubkiem kawy dodawały energii na resztę dnia.
…wsi spokojna, wsi wesoła…
Majówka spędzona w gronie najbliższych sprawiła, że się choć na trochę oderwałam od codzienności.
Korzystając z okazji część zaproszeń została rozdana, do sierpnia już coraz bliżej a jeszcze kilka spraw jest do załatwienia.
Niespodziewanie udało mi się kupić ślubne obuwie w rozsądnej cenie. Dzięki Kaś.
Niestety co dobre szybko się kończy, ale już niebawem kolejne wolne dni i sierpniowe wakacje zbliżają się wielkimi krokami.
A wy jak spędzacie czas wolny od pracy?
Ps. Niestety na Lubelszczyznę bezpośrednie pociągi od zeszłego roku są odwołane, z powodu renowacji trakcji, co sprawi, że chyba do Warszawy dojedzie się o wiele szybciej niż dotychczas. Niestety trzeba jeszcze poczekać.
Teraz masz dwie możliwości albo pociągiem do stolicy i do Lublina autobusem, bądź bezpośrednio autokarem, ale taka podróż trwa 8 a nawet 9 godzin.
A tak wyglądała nasza podróż do Warszawy…
… i samotna podróż powrotna do stolicy Dolnego Śląska:
bo mój K. byczy się jeszcze w domku, oj przepraszam pracuje zdalnie, na HO 😀 gdyby można było za pośrednictwem Internetu opiekować się dziećmi, hmm może w przyszłości będzie interaktywna opieka?!
…ale się rozmarzyłam… skoro mowa o czasie, to zapraszam Was na podróż do 1973 roku, kiedy na polskich drogach pojawił się Polski Fiat 126p.
Ktoś pamięta te czasy? Chyba większość z Was miała przyjemność podróżować, albo i mieć takie cacko? Moi rodzice wozili się takim, tylko kremowym.
Oprócz widocznych oznak korozji i kurzu, to ten model ma się całkiem dobrze, jeździ bez większych problemów.
Kiedyś sufit wydawał się być wyższy, ale cóż to porównywać jak było się dzieckiem i miało się o kilkanaście centymetrów mniej 😛 takie to były czasy 🙂
Tym miłym wspomnieniem, kończę i uciekam łapać ostatnie promienie dzisiejszego dnia.
- Po więcej relacji zapraszam na IG↓
Do kolejnego napisania 🙂
Najnowsze komentarze